Apetyt na Firenze

Miasto, w którym klasyka miesza się z nowoczesnością. Gdzie muzeum Uffizi sąsiaduje z muzeum Gucci, a zabytkowe Fiaty przemykają między niezliczoną ilością motorino i mikroskopijnych samochodów, które można podłączyć do ładowarki na środku ulicy.

Bez względu na porę roku, goszczą tu tłumy turystów. Każdy z nich przyjeżdża po coś innego: jedni, by cieszyć się słoneczną pogodą, inni, by zobaczyć na własne oczy legendarne renesansowe zabytki lub podziwiać mecz słynnej drużyny piłkarskiej Fiorentina – obowiązkowo w fioletowych barwach klubowych. Są jednak i tacy, którzy przybywają do Florencji – bo o niej mowa – by dogodzić swoim podniebieniom. A wszyscy spotykają się na Ponte Vecchio – historycznym moście złotników.

Podczas pobytu we Florencji nie sposób nie spróbować kilku specjałów, z których słynie region Toskanii. W całym mieście stłoczone są niezliczone ilości knajp, w których każdy miłośnik włoskiego jedzenia znajdzie coś dla siebie. Naszą wycieczkę proponuję zacząć od ochłody, a jeśli już się czymś chłodzić – to tylko rewelacyjnymi włoskimi lodami. Oczywiście każde są pyszne – ważne jednak, by trafić na te, które będą jednocześnie dobre i tanie. Tuż przy Ponte della Carraia znajduje się niewielka gelateria, w której znajdziemy całą paletę smaków. Jeżeli porcja orzeźwiających lodów to zbyt mało, można się jeszcze skusić na ciasteczko lub wymyślną czekoladkę, które też są w ofercie tej małej lodziarni. Nieco droższe, ale równie dobre są lody z gelaterii Santo Spirito, znajdującej się po drugiej stronie Ponte Vecchio.

Prawy i lewy brzeg Arno to zupełnie różne światy. Prawa strona stanowi centrum historyczne z najsłynniejszymi kościołami, galeriami, placami oraz targowiskami z tradycyjnymi wyrobami skórzanymi i papierniczymi. Lewy brzeg to siedziba rzemieślników, niszowych artystów, ciasnych uliczek i kameralnych osterii – miejsc, gdzie można napić się najlepszego włoskiego wina. Nad Santo Spirito króluje Palazzo Pitti – imponujących rozmiarów pałac, należący niegdyś do jednej z najbogatszych florenckich rodzin, obok Medyceuszy. Za pałacem rozciągają się rozległe ogrody Boboli.

Gdy już zdecydujemy, że przyszedł czas na solidny posiłek, staniemy przed bardzo trudnym wyborem – spośród miliona restauracji naprawdę trudno wybrać tę jedyną. W zależności od  zawartości portfela, mamy do wyboru dwie kategorie lokali. Pierwszą tworzą małe, przydrożne bary, gdzie w ciągu kilku minut można zjeść kawałek pizzy, focaccii, porcję makaronu z dowolnym sosem lub typowe panino (klasyczna kanapka z różnymi dodatkami, serwowana na zimno lub na ciepło). Jeżeli zdecydujemy się na pizzę, najlepiej zawędrować trochę dalej niż do starego centrum – gdzie tylko przepłacimy, a jakość dań pozostawia przeważnie wiele do życzenia. Naprawdę dobrą pizzę można nabyć nawet za 2- 3 euro. Najlepsze są dostępne w okolicy kościoła Sant’ Ambrogio.

Dla amatorów bardziej wykwintnych smaków stworzono ristorante, gdzie serwuje się luksusowe włoskie dania. Najbardziej rozpoznawalną potrawą kuchni florenckiej jest stek wołowy – zwany Bisteccia di Fiorentina – smażony na oliwie z minimalną ilością przypraw. W takich lokalach warto też spróbować oryginalnych dań makaronowych, regionalnych warzyw i owoców sezonowych (podawanych w przeróżnych formach i kompozycjach) oraz mięs. Szczególnie warta uwagi jest dziczyzna – podobnie jak w przypadku katowickiej Ligoty, symbolem Toskanii jest dzik:). Świetnym dodatkiem do każdego posiłku będą sery, oliwa i tradycyjny niesolony chleb filone. Regionalnym specjałem serowym jest Pecorino Toscano. Ostry, wyrazisty smak tego owczego sera przypomina Parmigiano-Reggiano z regionu Emilia-Romania.

Dla każdego, kto szuka czegoś pośredniego między barem a restauracją (i za korzystne pieniądze) – polecam trattorie. A tam prawdziwy kalejdoskop dań: lasagne, przeróżne pierożki tortellini i ravioli (z mięsem, szpinakiem i riccottą, z dynią, z gorgonzolą itd.), toskańskie szynki, sery, makarony, przystawki, desery i sałatki. Florentczycy są nazywani pożeraczami fasoli – faktycznie, od białej fasoli uginają się sklepowe półki i restauracyjne talerze. Fasolę można odnaleźć w wielu daniach i w połączeniu z różnymi składnikami, np. z kaszą. Obowiązkowo do każdego posiłku na naszych stołach powinno zagościć wino. Różowe, czerwone, czy też białe – wszystko zależy od tego, co jemy. Na połączenie danej potrawy z konkretnym rodzajem wina Włosi zwracają szczególną uwagę. Godne polecenia są wytwory lokalne: Montepulciano, Chianti i Montalcino. Jednak wino to temat na zupełnie inny artykuł.

Gdy już jesteśmy nasyceni, a wszystkie najważniejsze atrakcje turystyczne (takie jak: kościół Santa Maria del Fiore, Santa Croce, Palazzo Vecchio czy też Galeria dell’Academia) uznaliśmy za zwiedzone – przychodzi czas, by skosztować aromatycznej, dobrej kawy. Najlepszą można wypić w małych barach. Być może nieodłączne elementy tego typu miejsc – a więc tłok, hałas i ogólnie mało odprężająca atmosfera – nie zachęcają do zagoszczenia w takim lokalu, jednak naprawdę warto, bo wrażenia smakowe są jedyne w swoim rodzaju.Caffè latte, tradycyjne espresso, macchiato – to obowiązkowe pozycje na liście kaw do spróbowania i zapamiętania. I niech Państwa nie zrazi malutka filiżanka, konieczność spożywania napoju na stojąco lub brak cukierniczki w pobliżu. Każdy kolejny łyk wynagrodzi wszystkie niedogodności. Do kawy doskonale pasuje tradycyjne toskańskie tiramisu lub śmietankowa panna cotta. Warto też sięgnąć po regionalne słodkości: ciasteczka cantuccini (migdałowe sucharki podawane ze słodkim Vin Santo) i pan forte (bakaliowe pierniczki z dodatkiem kakao, miodu i orzechów).

By ulżyć naszemu żołądkowi i rozluźnić się na koniec dnia, warto sięgnąć po jeden z popularnych włoskich alkoholi. Odpoczywając na moment od klasycznego Chianti, polecam sięgnąć po kieliszek limoncello – likieru cytrynowego, który działa zbawiennie na proces trawienia. Oferuje go każda restauracja, trattoria i pizzeria.

Po równie solidnej dawce dobrego jedzenia i napojów, pozostaje już tylko rozkoszować się urokiem miasta i sprzyjającą pogodą. Najlepiej siedząc na schodach przy Piazza Michelangelo – najsłynniejszego punktu widokowego we Florencji. I koniecznie z niewielką bruschettą w dłoni – by nieśpiesznie raczyć się fuzją smaku pomidorów, czosnku i świeżych ziół.

< sierpień 2012 >
Pn Wt Śr Cz Pi Sb Nd
30 31 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 1 2