Uwaga na trolle!

Norwegia słusznie kojarzy się w pierwszym momencie z łososiem, ale nie tylko. Ten na pozór zimny i surowy kraj, ciągnący się daleko na północ globu, ma jednak trochę więcej do zaoferowania. Nie tylko turystom, ale też amatorom dobrego jedzenia.

Bryggen - hanzeatyckie nabrzeże w Bergen - już z daleka robi bardzo duże wrażenie. Szereg budynków handlowych, tuż przy linii wody,  znajduje się na liście UNESCO od 1979 roku.W 1360 roku Liga Hanzeatycka ustanowiła w Bergen Kontor, czyli placówkę handlową, która wraz z rozwojem miasta stała się ważnym centrum wymiany handlowej. Równolegle ze wzrostem handlu przybywało budynków w Bryggen. Obecnie pełni ono funkcje turystyczne, gromadząc m.in. sklepy z pamiątkami, restauracje, puby oraz muzea.


Odwiedzając Bergen, nie sposób nie skosztować ryb. Rybne są klopsy, pasty, budynie, zupy (jak np. słynna Bergensk Fisksupee). Ryby to podstawa. Prawdopodobnie nigdzie nie smakują tak dobrze, jak właśnie w Norwegii. Przeważnie morderczo słone, do granic możliwości przeciętnego smakosza. Suszone w szczególny sposób, przekazywany tradycyjnie od lat, ale i te zwykłe: pieczone, grillowane, gotowane, wędzone. O dziwo – to nie sławny łosoś jest najczęściej konsumowaną rybą w tym kraju, lecz dorsz i wszystkie gatunki z rodziny dorszowatych. Popularnością cieszy się również śledź, jednak zjedzenie go wymaga sporo kulinarnej odwagi, gdyż poziom zasolenia tego smakołyku jest zabójczy. Nie brakuje też oczywiście wersji bardziej zdatnych do spożycia: pieczonych na patelni, grillowanych, gotowanych, serwowanych soté lub w otoczeniu tradycyjnych dodatków – np. jasnego sosu lub ziemniaków, które dla Norwegów są równie podstawowym składnikiem codziennej diety, co dla Polaków.

Do najpopularniejszych dań rybnych należą: Fiskekaker – rodzaj placków lub kotletów, przygotowywanych z mąki i ryb. Te „rybne ciastka”, bo tak można przetłumaczyć nazwę oryginalną, są popularną przekąską, serwowaną zarówno na ciepło, jak i na zimno. Inną opcją może być Fiskepudding – budyń z mąki i ryb, jadany z chlebem lub w formie dania głównego. Gravlax to danie z surowego łososia, peklowanego w soli z dodatkiem cukru i koperku. Dosłownie jego nazwa oznacza „pogrzebany łosoś”. To znana przekąska, krojona w cienkie plastry z ziemniakami lub na chlebie, serwowana z sosem hovmastarsas. Inna wersja tej samej potrawy, tylko zamoczona w gorącym mleku i przyozdobiona laską cynamonu, nosi nazwę Hetvagg. Wśród rybnych potraw, które można odnaleźć w restauracyjnych menu, warto wyróżnić także Tørrfisk – suszony na słońcu, na specjalnych drewnianych rusztowaniach dorsz, charakteryzujący się wyjątkowo mocnym aromatem. Ojczyzną tej potrawy są Lofoty. Na trasie wycieczki po Norwegii warto odwiedzić również jej stolicę – Oslo. Bogactwo zabytków i nowoczesnej architektury, wielość restauracji, barów i pubów tylko zachęca do spacerowania, zwiedzania i kosztowania nowych smaków.

Kuchnia norweska jest prosta. Czasem aż za bardzo. To, co Norwegowie pochłaniają nałogowo, nie ma wiele wspólnego z wykwintną kulturą kulinarną. Po pierwsze – parówki. Przyrządzane na wszystkie sposoby, w przeróżnych kombinacjach i o każdej porze dnia. Jest to dyżurny norweski „zapychacz”. Po drugie – pizza mrożona Gradiosa, którą z powodzeniem można uznać za potrawę narodową (często tak też o niej mawiają sami mieszkańcy Norwegii). Takie zwyczaje kulinarne bardzo dziwią, zwłaszcza że Norwegowie mają obsesję na punkcie zdrowego trybu życia i ekologii. Stronią od papierosów i alkoholu – być może dlatego, że ten ostatni jest w Norwegii dobrem luksusowym, niezwykle drogim. Nawet zwykła puszka piwa osiąga zawrotne, wręcz „bandyckie” ceny. Mimo to dla amatorów alkoholi Norwegia ma swoją flagową propozycję. Aquavit to wódka destylowana z ziemniaków lub zboża, doprawiona kolendrą, kminkiem, cynamonem, goździkami i koprem włoskim. Znany i lubiany jest również Glogg – grzane wino z goździkami, laskami cynamonu i cukrem.

Wracając do kwestii norweskich przysmaków: prawdziwą kulinarną przygodą jest słynny Lutefisk – suszona ryba, moczona przez kilka dni w ługu i wodzie, a następnie gotowana. Potrawa ta uchodzi za przysmak wigilijny. Smacznym kąskiem są na pewno pierogi nadziewane kurkami, pieczone – dla odmiany od polskich zwyczajów – w piekarniku. Całkiem nieźle sprawdzą się też Kranskake – okrągłe ciasta o słodkim, marcepanowym smaku, ułożone w okazałą piramidkę. Wyjątkowo niezachęcająco prezentuje się za to potrawa o niepozornej nazwie: Smalahove. W skład tego dania wchodzi przede wszystkim głowa owcy, moczona w słonej zalewie, podwieszona i podsuszona. Przed podaniem na stół gotuje się wspomnianą głowę w wodzie lub na parze, a następnie serwuje z knedlami ziemniaczanymi. Za najsmaczniejsze mięso uważane jest to wokół oczodołów.

Norwegowie cenią nie tylko suszone ryby, ale też wędliny – Spekelmat. Znana i lubiana jest Spekeskinke – suszona, podwędzana szynka wieprzowa. Zwolenników ma też Fenelar – suszony udziec barani, krojony na cienkie plasterki. Suszoną wędlinę można z powodzeniem wykorzystać do przygotowania tartinek – małych kanapek z jednej warstwy pieczywa, na których układa się dodatkowe składniki: ser, warzywa, pastę rybną, majonez, ketchup i inne.

Kolejne kroki – tym razem czysto turystyczne – kierujemy do miejscowości Lillehammer, znanej zwłaszcza miłośnikom sportów zimowych. Oprócz znanych skoczni narciarskich, na których święcił triumfy Adam Małysz, miasto oferuje również inne atrakcje. Jedną z nich jest Hundrefossen Familiepark, gdzie można spotkać słynnego norweskiego Trolla oraz postaci z norweskich sag i legend, mieszkające w Pałacu Soria Moria Slott. Po takim spotkaniu warto znaleźć chwilę na małe co nieco, na przykład ser. Norwegia to producent doskonałych serów, które niczym nie ustępują tym francuskim, włoskim czy bałkańskim. Warto wyróżnić np. Norvegię. To ser z mleka krowiego, zaliczany do podpuszczkowych oraz dojrzewających. Jarlsberg jest bardzo łagodnym rodzajem sera o orzechowym smaku i zwartej strukturze. Nieco inne wrażenia smakowe odnajdziemy w Gjetost – słodkawym serze kozim, o zwartej strukturze, barwionym karmelem. Nokkelost to z kolei ser wyrabiany z odtłuszczonego mleka, mocno przyprawiony. Polecamy również Pultost – wytwarzany z serwatki, karmelizowany, o słodkim smaku i zapachu.

Norwegowie uwielbiają wszelkiego rodzaju potrawy mączne: knedle, kluski czy też naleśniki. Kumle to knedle przygotowywane z tartych, surowych ziemniaków. Z kolei Sveler to naleśnikowe placki z dżemem, gęstą śmietaną, masłem i plasterkiem sera Gjetost. Częstym dodatkiem nie tylko do deserów, ale i dań obiadowych są owoce leśne – prawdziwe bogactwo Skandynawii. Maliny, jeżyny, borówki, jagody. Najpopularniejsza jest moroszka – rodzaj maliny o charakterystycznej pomarańczowej barwie.

Jak widać ryby to nie jedyne rarytasy, których możemy spróbować w kraju fiordów. Nie brakuje w nim także słodyczy, mocniejszych trunków i często dość dziwnych propozycji kulinarnych – np. mięsa renifera. Najlepiej jednak przekonać się o tym osobiście, dlatego polecamy i zapraszamy do Norwegii. 



Zdjęcie tytułowe: Wikimedia Commons, Sveter, CC BY-SA 3.0


< sierpień 2012 >
Pn Wt Śr Cz Pi Sb Nd
30 31 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 1 2